Na lotnisku czeka na nas kierowca z hostelu, gdzie mamy rezerwację, więc czujemy się dopieszczeni. A hostel nazywa się Brownsugar Backpackers Lodge.
Wieczorem, w powrotnej drodze z chińskiej knajpki do hotelu Rafał paskudnie kaleczy nogę. Następny dzień to jego wizyty w szpitalach, a my w tym czasie z Arkiem mamy swobodny czas na szukanie w internecie lotu do wodospadu Wiktorii i samochodu do wynajęcia. po powrocie. Udaje się rewelacyjnie.